Pierwszy Kibic Ostatniej Rzeczypospolitej

|July 2, 2008|styl życia|4

Lech Kaczyński osiągnął czarny pas na politycznej scenie, potrafi już obrażać ludzi, nawet wtedy, gdy chce powiedzieć o nich coś miłego.

Minione mistrzostwa Europy w piłce nożnej, dla otoczenia Prezydenta, miały być dobrą okazją do podreperowania, mówiąc delikatnie nadszarpniętego wizerunku Głowy Naszego Państwa. Strategia była dokładnie przemyślana i uwzględniała indolencję naszej piłkarskiej reprezentacji, dlatego Lech Kaczyński na meczu z Austrią, miał być widoczny, przenosząc szczęście naszej drużynie, która z Austrią miała szansę na wygraną.

Jednak nasi nie zawiedli, mecz przerżnęli ( remisując), a źródłem wszelkiego zła odpowiedzialnego za tą tragedię, uczyniono Howarda Webba. I tak specjalista od sygnalizacji świetlnej, mieszkający w tym samym mieście, co sędzia Webb, dostał za friko ochronę, bo listy i telefony od kibiców z Polski były tak pełne zrozumienia i wybaczenia, że brytyjska policja nie miała wyjścia.

Lech Kaczyński kibicował, zatem słabo i to nie tej drużynie. „Akslop”, obok Kosowa jako nowego państwa, też na mapie nie znajdziecie. Tak wyczytałem z szalika Pana Prezydenta trzymanego na odwrót, w towarzystwie innych głów państwowych. Ci byli nudziarzami i kibicowali Państwom, z których byli i których społeczeństwa dały Im mandat władzy.

Drużyna Lecha Kaczyńskiego, to także nowe nazwiska, czasami dość baśniowo brzmiące. Borubar Artur, ten zahartowany wojownik przybył z Tolkienowskiego Gondoru i bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem każdego meczu, niesamowicie broniąc polskiej bramki, zupełnie jak Artur Boruc. To wszystko pod dowództwem Leo Benhałera. W drużynie Prezydenckiej nie zabrakło egzotyki – Roger Perejro, przybył z daleka i posiada dwie twarze, gdy nasz Prezydent w trybie expressowym nadał mu obywatelstwo polskie, miał wtedy na nazwisko Guerreiro. Jak ta Polska zmienia ludzi.

Za cztery lata na mistrzostwach, znowu możemy się dowiedzieć, że mamy zawodników, których nie znaliśmy. Przybędą wraz z innymi, a Polacy, bęc głowa w piach. Prawdziwy obciach, no chyba, że pójdziemy do wyborów…

4 Comments do tego wpisu:

  1. biauocki pisze:

    Pan Prezydent powinien udzielać pomeczowych wypowiedzi wyłącznie dla prasy drukowanej tudzież dla portali internetowych i to koniecznie wypowiedzi niedźwiękowych, ponieważ najzwyczajniej w świecie ma trudności z artykułowaniem wyrazów. Zawiodła po prostu wpajana nam na lekcjach języka polskiego zasada, że poszczególne słowa w wypowiedzi powinny być oddzielone niewielką (czasami wystarczą milisekundy) pauzą, tak aby słowa nie zlewały się w jedno. W ten właśnie sposób powstał słynny już Artur Borubar – w oryginale Pan Prezydent na pytanie kto był najlepszy odpowiedział: “Artur Borucbardzo” z tendencją spadku natężenia dźwięku w końcowej fazie wypowiadania słówka “bardzo”. W tv niestety, w przeciwieństwie do drukowanej prasy, nie można wstawić brakującej spacji, chyba że należałoby ciąć to wszystko w jakimś programie do obróbki dźwięku.

  2. UB&SB pisze:

    Jak Wam moi mili spodoba się spekulacja w drugą stronę?
    A mianowicie.
    Może to jest zapobiegliwość geniusza obarczonego zespołem Tourette’a??????
    Nieustannie przekręcać nazwiska aby w chwili ujawnienia się tych bluźnierczych uciążliwości nie było można wskazać dokładnego nazwiska adresata? Takie świadome działanie na dłuższą metę może zrodzić jakąś nową jaźń, a to, w jego przypadku, byłaby już duża przesada:).
    A z drugiej strony, bezwładne rozmywanie się sylab w ustach naszego Pana Prezyd. przypomina mi powrót do fazy embrionalnej ojca Garpa. Tudzież fizyczność tych dwóch osób też jest zbieżna.
    Pozdrawiam Autora i Biauociego.

  3. UB&SB pisze:

    A może u naszego P kończy się już infekcja wirusowa nazywana inteligencją?
    Jako że większość osobników zapada na nią w wieku lat 3 i rozwija się do około 50 roku życia, może bliźniaki w jakiś dziwny sposób “zmutowaciały” i tym samym są zdolne zatrzymać rozwój choroby?
    Pozdrawiam Komentowanego, Komentującą i jak zwykle….milczącego red. Biauockiego.

  4. Baba_Yaga pisze:

    Diagnozujmy dalej…skoro mój poprzednik z typową dla służb katońską dociekliwością ciągnie temat…może, od ogółu do szczegółu, małymi kroczkami, analizując kolejne kategorie, podtypy i gatunki chorób w klasyfikacji ICD-10, w końcu dojdziemy, jaka to uciążliwa i męcząca prawie cały naród choroba, dręczy naszego jaśnie panującego…Na naszym małym, ale bardzo ciekawym konsylium przerobiliśmy już wątek logopedyczny, neurologiczny, genetyczny…zostało nam jeszcze sporo do rozpatrzenia…, no może nie wliczając tych z punktu O. Co do grypy intelektualnej, choroby dość szeroko rozpowszechnionej wśród naszego rodzaju, skłonna jestem przypuszczać, iż nasz P w ogóle na nią nie zapadł. Nie dlatego, że od wczesnego dzieciństwa był na nią jakoś szczególnie uodporniony, choć wątek szczepionki antyinteligenckiej również brałabym pod uwagę, znając zapobiegliwość i nadopiekuńczość matki, ale dlatego, że po prostu nie wychowywał się na podwórku…jak jego konkurent z sejmowego placyku zabaw… Stąd też P, który podobnie jak brat, nigdy nie wychylił głowy spod parasola matczynego actimela, nie mógł zarazić się inteligentną infekcją wirusową, bo jak wiadomo ta, jak inne podtypy grypy przenosi się wyłącznie drogą kropelkową…, a więc od „zakichanych” kolegów… Zatem kombinujmy dalej, co i jak z naszym P…nie pomijając F-10, z zestawienia ICD, zwanego „zespołem filipińskim”…znanego także jako Paliko(d)t….
    Pozdrawiam cichego Autora i rozpisanego Obserwatora