To nie jest komedia dla nieprzygotowanych na to ludzi

|November 15, 2008|film|8

Ameryka tonie. Głupota poraża swoim brakiem wstydu. Małżeństwa to atrapy, puste w środku jak pudło po lodówce. Rośnie liczba bożków pogrążonych w urojonym poczuciu swojego niebagatelnego znaczenia i możliwości. Frustraci włamują się do domów, inni walną Cię siekierą w głowę. „Tajne przez poufne” to gorzki obraz dzisiejszego społeczeństwa Ameryki. Na szczęście, można salwować się śmiechem. Z powodzeniem.

Sfrustrowany agent CIA Osbourne Cox ( John Malkovich), jako że lubi napoje z charakterem, zostaje odsunięty od swojej dotychczasowej pracy. Planuje  napisać wspomnienia, dla ukojenia zbrukanej dumy, oraz zemsty na zwierzchnikach. Nie podejrzewa że jego żona, ma już zaaranżowane plany rozwodu z nim. Zarazem aktywnie rozładowuje swoje odejście ze wspólnym znajomym Harrym Pfarrer’em (George Clooney). Ten z kolei to mitoman, zdradzający żonę, nie tylko z małżonką Cox’a, ale i z kobietami które poznaje przez Internet. Jego hobby to konstruowanie erotycznych gadżetów, a mówiąc bardziej obrazowo, mebli z ruchomymi elementami. Wspomniane zapiski z pracy agenta Cox”a, trafiają w ręce dwójki pracowników fitness klubu. Chad Feldheimer ( Brad Pitt ) oraz Linda Litzke (Frances McDormand ) są przekonani, że trafili w sam środek afery szpiegowskiej, a posiadane materiały są niezwykłe cenne. Co cieszy zwłaszcza Linde, która marzy o operacjach plastycznych, którą mają zwiększyć jej szanse na poznanie mężczyzny idealnego. Czad natomiast, jest zafascynowany samym zamieszaniem, również przy tym szukając nagrody.

Sama fabuła, jak i przymioty charakterów głównych postaci nadają się świetnie na utkanie zgrabnej komedii, ale i gorzkiego dramatu zarazem. Trudno powiedzieć co wyszło braciom lepiej. Okazuje się, że afera szpiegowska jest równie urojona, jak myślenie o  sobie i świecie naszych postaci. I właśnie na to „myślenie”, czy raczej jego permanentny brak, twórcy filmu zdają się kłaść największy akcent. Niby z przymrużeniem oka, ale potem oko aż zaboli. Komedia jest tylko płaszczykiem pod którym bracia Cohen, utkali gorzki obraz kondycji ludzkiej. Celny niczym strzał Renaty Mauer na olimpiadzie w Sydney.Nie mamy tutaj postawionej żadnej diagnozy. Zresztą chyba takiej nie ma. Jedyną jakby klamrą jest wypowiedź szefa CIA: „Wszystko to jest popierdolone. Nie wiem kurwa, o co tu chodzi, ale nie możemy powtórzyć, aby to się znowu powtórzyło”

Ostatnią rzeczą wartą wspomnienia  jest popis aktorski. George Clooney zagrał wyśmienicie i z przytupem, ale mimo to w wywiadach przyznaje, że to Brad Pitt skradł mu szoł. Niewątpliwie postać Czada, nakręca większość kapitalnych momentów filmu. Zresztą brawa należą się wszystkim. Mnie też, bo nareszcie skończyłem to pisać.

8 Comments do tego wpisu:

  1. f pisze:

    Już widzę konsternację partnerów, którzy mają coś na sumieniu, w kinie podczas powtarzającej się sceny randki w kinie właśnie.

    Cohenowie jak zwykle nieźle mieszają w fabule. Zacny film.

  2. Aśika pisze:

    Film przezaskakujący. Szczęka mi opadła do podłogi przy pamiętnej scenie z pistoletem. A potem już do końca filmu ciężko ją było umieścić na swoim miejscu.

  3. lukasz pisze:

    tytuł oryginalny jest znacznie lepszy (burn after reading) niz polski ale to juz chyba tradycja

  4. ja, c pisze:

    Tak, zdecydowanie!!! Dźwięki jednako dysocjowały analitycznie niebezpieczeństwem napawając o uczynienie formy pozbawioną treści…Wszelako jedna bez drugiej istnieć nie może, nie istnieje!!! Ujmując zatem dzieło holistycznie, jest symfonią jednobrzmiącą, w której dźwięk, obok słów obok obrazu przebiega, dopełnianego tu i tam (słowa również dźwięczą), zewsząd… jak mawia mistrz, czego w filmie niedostatkowało. Poza tym, film zdecydowanie rulez.

    Nawiasem mówiąc, biegać uwielbiam, biegam pasjami !!!

  5. ja, c pisze:

    Nie jestem przekonany, szczególnie w odniesieniu do Lindy…wszak nie zawsze treść w niezgłębieniu wszechistniejąca jest w stanie przybrać ekwiwalentną formę…oczywiście jest, jakaś, lecz często zbyt obszerną lub niedomierną się stała, zatem treść może uciskać lub też być uciskaną, wyrazu nieodnajdującą; w świecie symulakrów zwłaszcza nigdy pewnymi być nie możemy, w którą stronę, jak i czy owo oddziaływanie przebiega…

    Jednakowoż, jakże piękną rzeczą jest pluralizm światopoglądowy!!!

    Cóż, rowerek grozi rozrostem mięśni kończyn dolnych, chyba że jest to celem naszym, więc by zachować harmonię (chyba żeśmy teorii chaosu zwolennikami) i dbać o rozwój równomierny, podciąganie godnym polecenia być się wydaje.
    Nade wszystko, uwielbiam!!!

  6. ja, c pisze:

    Konsensus!!! Przezacnie, nie jesteśmy zwolennikami wyłączności jakiejś interpretacji…
    niemniej, jednak…nie mniej. Jednak.

  7. ja, c pisze:

    o tak!!! czekać pozostaje…bo ja nudzę się ostatnimi czasy, nudzę się tak straszliwie – odnoszę wrażenie, że moje bogate ego obumiera, nie potrafię znaleźć sobie kreatywnych zajęć, więc, pełen obaw, zmuszony jednak jestem zwrócić się w stronę innych ludzi…Lecz napotykam niestety na tej drodze problemy interpretacyjne, co więcej, żywię obawę, iż nie nadążam emocjonalnie…tu mi żarcik umknie, tam ironii nie doczytam…a chciałbym
    Interpretując wszystko nazbyt dosłownie, z zimną precyzją choć błyskotliwą, czuję, iż sporo tracę. Poraża mnie również ogrom mojej hipokryzji! Odkryłem, że tak naprawdę potrzebuję relacji z innymi, choćby w najbardziej pokracznej formie, a jako że boję się wziąć odpowiedzialność za nie i za wypowiadane słowa, nie potrafię nawiązać ich w sposób bezpośredni, więc tak jakoś inaczej próbuję…tu i tam…ale nikt nie chce się już ze mną bawić w ten sposób…

  8. Ja, c pisze:

    a skądże!!! pozdrawiam cieplutko;)
    Ja,c