Celebrity Punk czyli upadli idole

|November 18, 2008|styl życia|1

Dzisiaj bardzo łatwo trafić na języki wszystkich. Im przaśniejszy jesteś, im głupsze rzeczy robisz, im niższego poziomu sięgasz, tym większe prawdopodobieństwo że będą o Tobie mówić w tramwajach, na przystankach, w szkole, w pracy. Oto recepta, jak najłatwiej zostać dzisiaj “idolem”…

Pewnie każdy kojarzy takie znakomitości jak choćby Gracjan Roztocki czy już dzisiaj trochę przykurzony Krzysztof Kononowicz. Był czas, że huczała o nich cała Polska. A dzięki czemu? Czym się tak wsławili, że na chwilę zdystansowali w popularności inne celebryty?

2 lata temu przytoczony wyżej Kononowicz zgłosił swoją kandydaturę na prezydenta Białegostoku. Ktoś zobaczył spot w którym Kononowicz w sposób parszywy i żenująco nieudolny stara się agitowac wyborców. Zachwyca lichością i tandentością jak mało kto przed nim, a hasełko ” nie będzie niczego” zyskuje status złotej myśli. Efekt domina rusza z impetem godnym wyścigowego konia. W krótkim czasie Kononowicz na chwilę zostaje nieomal najpopularniejszym “politykiem” w Polsce. Wspomina o nim wiekszość dzienników i portali internetowych. Dyskusję o fenomenie podejmuja nawet Panowie Żakowski i Lis.
W wyborach na szczęście z kretesem przegrywa, ale w zamian osiąga coś innego – stałe miejsce w kanonie medialnej degrengolady. Tutaj mandat ma dożywotni.

Swego czasu wątpliwe triumfy święciła też niejaka Pani Basia, błyskawicznie okrzyknięta gwiazdą Internetu. Wystarczyło, aby w filmikach przeważały wulgaryzmy aby wejść na szczyt oglądalności. Wychodzi na to, że im wiecej tych wulgaryzmów tym lepiej. Przy tym treści w jej wystąpieniach tyle, co na pustyni wody. Pani Basia obnażając się przed widzem ze swojej homofobii najwyraźniej wzbudza sympatię, a prostactwo to można by stwierdzić, najbardziej pożądana cnota.

Najświeższym królem Internetu w tym gronie jest niejaki Gracjan Roztocki. Jego też nie szukałem. Znalazł mnie sam. Zaatakował z billboardu pewnej sieci sklepów rzekomo “nie dla idiotów”. Później jeszcze mrugnął z gazety, uśmiechnął się i fatalnie zawył z gadającego pudełka zwanego telewizorem. Nie zastałem go tylko w lodówce, chociaż wolę nie wywoływać wilka z lasu . Dalej już musiałem sie trochę wysilić.           Sprawdzić, cóż to za persona. Wystarczyło znać imię, a dalej informacje, zdjęcia i filmiki atakowały zewsząd jak rój wściekłych pszczół. Kolejny samorodny “talent” sieciowy, ktory doskonale wie jak zrobić z siebie błazna. Jak to zwykle bywa, chyba nie do końca świadomie. Chociaż przyznaje się otwarcie do parcia na szkło. Nie ukrywa też, że jest artystą. Cóż…Dlaczego nie? Skoro tylko nie obraża prezydenta, może mówić co chce.

A czymże to się zajmuje fatalny Gracjan? Sztuką, Sztuką i raz jeszcze Sztuką! Fotografia, piosenka autorska z rymami przywodzacymi na myśl wykoślawienie i uproszczenie pojęcia rymu częstochowskiego(tak, jakby ktoś chciał wyprostować, dajmy na to, linijkę). Jest też malarstwo. Do tego dochodzi nieokiełznana fascynacja naturyzmem, który stanowi wisienkę na tym mdłym i mało smacznym ciasteczku. Cóż z tego, że przypomina to bezbrzeżny żywioł czerstwej nudy? A może się mylę? Może to budzący kontrowersje prowokator na miarę Warhola naszych czasów? Rzecz ma się jednak moim zdaniem inaczej. Zdecydowanie bliżej mu do przerośniętego Piotrusia Pana niż papieża pop-artu.

Wszystkie 3 wymienione wyżej osoby, to w pewnym sensie ikony Internetu. Ikony sukcesu osiagniętego w sieci, który wyrwał się poza wirtualne ramy. Są puści jak wydmuszka i zapełniają zarazem czyjeś pustki. Wchodzą w przestrzeń możliwie najniższego poziomu rozrywki z buciorami z których słoma wystaje okrutnie. Jednoczesnie oni sami ten poziom wyznaczają, drążąc i pogłębiając zasobnośc tandetnej formuły.

Nie oni jednak stanowią sedno. Najbardziej przykre jest to, że taniość i lichość absorbuje ludzką uwagę. Z takich przytoczonych przykładów niezwykle łatwo się śmiać. Mnie akurat do śmiechu nie jest. Im coś gorsze, tym bardziej popularne. Oczywiście taka zależność nie jest żadną nowością, jednak przykład internetowych gwiazd jednego sezonu ma w sobie nieoceniony pierwiastek nonsensowności.

Punkowcy 30 lat temu udowodnili, że każdy może grać muzykę. Różnica taka, że tamta muzyka poruszała tłumy. Ba! Porusza niektórych do dzisiaj. Zwłaszcza, że muzyka wsparta była mentalnym i ideowym konkretem. Gwiazdy Internetu oferują Himalaje głupoty. Ludzie śmiejąc się z nich, leczą się w ten sposób z własnych kompleksów, nie zdając sobie sprawy jakże taka formuła jest chybiona.

Popularność Kononowiczów czy Roztockich jest dla mnie ze wszechmiar irracjonalna i taką pewnie pozostanie. Dlatego kończąc, zastrzegę sobie że będe się starał nie poruszać więcej tematu takich osób. Najmocniej też przepraszam, że tym wpisem przyczyniam się po części do wzrostu ich popularności. Tapczan nie ma w zamiarze promowania cienizny. Zatem proszę o wyrozumiałość. Nie wytrzymałem…

1 Comment do tego wpisu:

  1. Łukasz Lembas pisze:

    Temat wydaje się wyczerpany. Następny na pewno z innej beczki będzie, ale z jakiej….
    to już nie wiadomo…