Frost/Nixon czyli porozmawiaj z nim…

|March 4, 2009|film|6

Ktoś ważny powiedział kiedyś, że jedyny mocny ślad jaki pozostał po prezydenturze Nixona, to sufiks w postaci -gate, dodawany do nazwy każdej afery, w którą zamieszani są ludzie polityki. Zawsze to coś. W polityce współcześnie pojmowanej, im więcej się mówi tym lepiej, nie ważne jak. Krótkowzroczność łączy polityków jak teleexpress telewidzów…

Czasem mam wrażenie, że ‘reprezentanci narodu’ zakładają się między sobą, o którym z nich będzie głośniej, który zrobi z siebie większego konusa, a zakulisowe przepychanki to wynik walki o cekiny bądź lepszy strój klauna…

Fakt faktem a wiadomość wiadomością, iż radar mediów nastrojony jest pod częstotliwość skandalu. W związku z tym wina się rozmywa i spływa, znika, a sio!

Miejsce polityków, każdy wie gdzie jest oraz gdzie powinno, zatem przejdźmy to porządku dnia. Film Frost/Nixon to ekranizacja dramatu autorstwa Petera Morgana. Tekst ten, napisany na potrzeby teatru, bazuje znowuż na historii jak najbardziej prawdziwej. Bezprecedensowe wydarzenie, jakim był wywiad brytyjskiego dziennikarza z byłym już wtedy prezydentem Stanów Zjednoczonych R. Nixonem, przyciągnęło w owych czasach rekordową ilość widzów, jeśli idzie o oglądalność programów publicystycznych (bowiem, nic jak sądze nie przebije Superbowl…). Dla obu panów, wywiad ten nie był li tylko kolejnym, rutynowym punktem programu, ale zaryzykowałbym, momentem czy też progiem, którego przekroczenie miało zmienić ich przyszłość. W wypadku Frosta, miałabyć to kariera, uznanie i świetlana przyszłość dziennikarska, dla Nixona – odzyskanie choćby skrawka społecznego zaufania.

Wywiad ten, nie tylko w filmie Howarda, ale w swej realnej dynamice, uzyskuje wymiar spowiedzi, gdzie jak do tej pory, showman i gwiazdor David Frost, zamienia się w spowiednika, a prezydent Richard Nixon z pewnego siebie i nieugiętego stratega, w człowieka, może nie bezpośrednio ukazującego skruchę, ale wewnętrznie świadomego popełnionych błędów. Rozmowa, którą poprzedzają długie i precyzyjne przygotowania z obu stron, z szachowej partii, przeradza się w (zakontraktowany) bokserski pojedynek z przerwami technicznymi na zwiększenie kalibru pytań ze strony Frosta, a obniżenie napięcia po stronie prezydenta.

Film, choć jakby nie patrzeć, jest ekranizacją wywiadu telewizyjnego (sic!), ogląda się świetnie.
Zdecydowana w tym zasługa dwóch głównych aktorów: Michael’a Sheen’a (Frost), Franka Langella (Nixon). Ten pierwszy niemal do złudzenia przypomina Jacka Nicholsona za najlepszych czasów. Sheen prezentuje znakomite aktorstwo, w którym bardzo widocznie objawiają się doświadczenia z desek scenicznych i praktyka teatralna. Podobnie filmowy Nixon. Langella to przede wszystkim aktor dramatyczny, jednak z niezwykle cenną umiejętnością przełożenia języka teatralnego na filmowy.
Spotkanie tych dwóch ‘załatwiło’ sprawę… (W politycznym..tfu… w pozytywnym oczywiście sensie tego stwierdzenia)

Jaki kraj, taki skandal polityczny. Amerykanie mieli swoje spektakularne i inspirujące Watergate, my mamy swoją ktokolwiek widział, gdziekolwiek poległą grupę trzymającą władzę lub czasopisma…
Mimo wszystko, ciekawym wyzwaniem wydaję się być próba zekranizowania poczynań komisji śledczej w sprawie tzw afery ‘Rywingate’. Kto zagrałby Ziobrę, Michnika? Kto Rywina? Jeśli macie jakieś propozycje, zgłaszajcie ustawę w postaci kometarza. Najlepsze zostaną…’przepchnięte’ (w kierunku śmierci naturalnej…)

6 Comments do tego wpisu:

  1. Łukasz Lembas pisze:

    Michnik/Rywin? Pomysł niezły, choć w naszej wersji dramatu politycznego potrzeba by tylu aktorów i statystów, co w Krzyżakach – Forda, więc przekształciło by się to w superprodukcję na miarę Sienkiewicza. Jeśli już jednak bawimy się w obsadzanie ról:

    Moje typy:

    Janusz Gajos – Rywin
    Marek Kondrat – Michnik
    Jan Peszek – Leszek Miller ( jego głos świetnie by sie sprawdził, podczas wypowiadania legendarnych słów “Pan jest zerem, Panie poseł, Panie Ziobro…”)
    A Ziobro? Może Trela ale w wersji sprzed 20, 30 lat…

  2. Maciek Kozłowski pisze:

    Z tym Nicholsonem też tak pomyślałem, ewidentnie ten uśmiech. Film powala, zderzenie charakterów mocne, jak pojedynek rannego tura z dorastającym tygryskiem, ciekawie ukazane słabości i silne strony, w sumie jak dla mnie bardziej dramat psychologiczny niż polityczny.

    Moje typy do Rywingate:
    Rywin – Stanisława Celińska
    Michnik – Anna Dymna
    Miller – Beata Tyszkiewicz

  3. Michał Smolicki pisze:

    Ja bym to wystawił w formie baletu, lub rozbuchanego broadwayowskiego musicalu. Wszystkie role zagrałaby Kasia Cichopek.

  4. Łukasz Lembas pisze:

    A może w konwencji “Gwiezdnych wojen”?
    Do Michnika jako Wyborowego Mistrza Jedi przychodzi Darth Rywin z propozycją.
    Dalej Ziobro jako Skywalker, Rokita to Chewbacca. Aleksander Kwaśniewski Imperatorem. SLD jako szturmowcy “Ciemnej Strony Mocy”.

    Pytanie tylko: Co z księżniczką Leią?

  5. jak smo pisze:

    Leia? hmm, może Renatka Begger, ale w sumie to inna afera…
    Już wiem! Towarzyszka Błochowiak Anita!

  6. mb pisze:

    rozpolitykował się tapczan, zerujmy.