Autechre – Incunabula

|July 10, 2009|płyty|0

Autechre - Incunabula

Pierwszy album Autechre łączy w sobie wiele zalet, które nieczęsto spotykają się w świecie muzyki. Dla mnie to płyta, przy której można odpoczywać i efektywnie pracować a jednocześnie zawierająca rytmy, na których można się zupełnie skoncentrować, zapominając o wszystkim wokoło. Ma swój klimat, który wyznacza częściowo kierunki na całą twórczość angielskiego duetu. Jest to jednak muzyka w mniejszym stopniu eksperymentalna niż kolejne – i łatwiejsza w odbiorze.

Kompozycja numer 1 „Incunabuli” to spokojne otwarcie, wprowadzenie w klimat dźwięków pochodzących nie wiadomo skąd, sterylności dźwięku. Kolejna – „Bike” – jest już znacznie bardziej energetyczna, szybsza i budowana wokół jednego rozpoznawalnego motywu, który w ciągu 8 minut trwania jest wielokrotnie modulowany, tworząc jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów w całej karierze Autechre. Jest wyrazisty i kompletny pod każdym względem.

Z dalszych ośmiu pozycji na płycie warto wsłuchać się w „Basscadeta”, jeszcze bardziej gęstego od rytmu. Jest tu bardzo dużo próbek przetworzonych blach perkusyjnych, jakiegoś dziwnego pianina i dźwięków, które można zidentyfikować jako drukarkę igłową czy kojarzący się z przedszkolem klucz – najprostszy. Poza rytmem zapraszającym do stukania palcami, ten kawałek zwraca uwagę na celowość w posługiwaniu się samplami przez autechre w celu budowaniu klimatu i wyjątkowości każdej kompozycji.

Tak samo jest w przypadku moim zdaniem najlepszego składnika płyty zatytułowanego „Eggshell”. Tutaj rytmiczne stukanie jest bardziej ukryte pod wieloma innymi dźwiękami rozmieszczonymi planowo po 9 minutach. Po raz kolejny schemat utworze można podzielić na kilka nakładających się na siebie etapów, zawierających szybsze, wolniejsze, cichsze i głośniejsze momenty.

„Incunabula” to połączenie spokoju i umiarkowania, rytmiczności i zadziwiających dźwięków. Pasuje do niej częściowo określenie „ambient”, jednak część utworów jest zdominowana przez twardy rytm. Dzięki temu nie mogę sobie oszczędzić porównań z wydanym w tym samym roku albumem „Selected Ambient Works 85/92” Apxhex Twina. Jeśli ktoś chce poznać twórczość Seana Bootha i Roba Browna, słuchanie powinien rozpocząć właśnie od pierwszej płyty.


Komentarze do tego wpisu są wyłączone.