Legendy na Kaliskiej przy Floriańskiej

|November 4, 2009|koncerty|2

The Legendary Pink Dots

Jeśli chcesz zobaczyć prawdziwie legendarny, kultowy i wpływowy zespół, udaj się do klubu Łódź Kaliska we czwartek wieczorem. Te legendy to The Legendary Pink Dots, którzy na okoliczność trzydziestolecia objeżdża całą Europę. Tytani psychodelii, którzy od czasów wczesnego Depeche Mode kroczą własną drogą, rozpoczną występ przy Floriańskiej 15 po 20.

Ja do Pink Dots dotarłem przez zespoły takie jak Coil i Current 93 i bynajmniej nie jestem ekspertem od ich historii i muzyki, ale w Polsce słuchano ich jeszcze w czasach Jarocinów i kolejek po chleb. Najbardziej znanym popularyzatorem był Tomasz Beksiński. W porywach zresztą muzyka brytyjsko-holenderskiego zespołu pasuje i do zainteresowań tłumacza skeczu ze zdechłą papugą i do malowideł jego ojca. To starannie wymieszane: industrial, klasyczna gitarowa psychodelia, dark ambient, prog rock, awangardowa elektronika, wstrząśnięte, mieszane i doprawione tekstami z innego świata. Serwujący te specjały muzycy mają swój unikalny styl i prezentowali go już wielokrotnie w Polsce.

LPD biją konkurencję także pod względem płodności. Nagrali ponad 40 płyt, zmieniając wielokrotnie skład i uparcie podróżując od jednego krańca świata po drugi. Przed rokiem wydali “Plutonium Blonde”, album na którym nie można się doszukać rewolucji, bazujący raczej na sprawdzonych wzorcach komponowania, wykonania i nagrywania. Jeśli takie określenie w stosunku do apokaliptycznych wizji i kwestionowania religijnych autorytetów Cię nie przerażają – przyjdź tym bardziej. Najbardziej popularne z dzieł tego zespołu to “The Maria Dimension” i “Crushed Velvet Apocalypse”, wydane na samym początku lat 90. W ostatnim czasie zespół nieco zwolnił tempo nagrywania, ale sześć LP w ciągu dekady to też nie wynik, którego mogą się wstydzić.

The Legendary Pink Dots wracają do Polski po dwóch latach. W ramach jubileuszowej trasy odwiedzili już Gdynię, Poznań, Wrocław i przyjadą jeszcze do Warszawy.

“Rainbows Too?”

“Torchsong”

2 Comments do tego wpisu:

  1. Ignacy Pohfa pisze:

    dobry klubik ta Uć Kaliska. mamy kolejną dobrą koncertownie po re i alchemii

  2. Bartosz Leśniewski pisze:

    Sam szarpnąłbym się na recenzję, ale po co dublować. Od siebie dodam, że właściwie bez jakiejkolwiek znajomości tematu bawiłem się doskonale. Gotowe kompozycje były tu tylko punktem wyjścia do odlotów. Za serce chwytały piesze pielgrzymki saksofonisty wśród publiczności, a trans generowany przez zespół zwyczajnie porywał. Najpiękniejsza umiejętność zainteresowania słuchacza swoją muzykę.