Od Lelewela po Wedla – niemieccy Polacy w Warszawie

|March 12, 2010|inne|0

Warszawska Fabryka Wedla

Dom Spotkań z Historią od końca stycznia prezentuje wystawę, która pewnie nie w smak będzie miłośnikom historycznych stereotypów. Jej bohaterami są rodziny potomków Niemców, którzy przez wieki osiedlali się w Warszawie i wnieśli duży wkład w rozwój miasta. Teza, udowadniana przez prezentowane na wystawie materiały, jest widoczna już w jej tytule: ci ludzie w zdecydowanej większości identyfikowali się z Polską, za co część z nich zapłaciła wysoką cenę podczas wojny pół wieku temu.

“Polacy z wyboru. Rodziny pochodzenia niemieckiego w Warszawie w XIX i XX wieku” – tak brzmi tytuł. Wystawa koncentruje się co prawda na tamtych dwóch stuleciach, ale wprowadzeniem do nich są losy imigrantów z rozdrobnionej Rzeszy jeszcze w XVI wieku, kiedy w przyszłej stolicy Polski osiedlił się Jerzy Fuggier, który dał początek rodowi handlarzy winem, którzy spolszczyli swoje nazwisko na Fukier. Po nim do Warszawy przybywali Libeltowie, Rode i Strausowie, którzy zajmowali się handlem, rzemiosłem i innymi dziedzinami życia gospodarczego i kulturalnego wciąż bardzo małego miasta. Proces osiedlania się w nim przybyszów z Niemiec, szczególnie z Saksonii, przyspieszyło panowanie w Rzeczypospolitej królów z rodu Wettynów w XVIII wieku.

Kolejne dziesięciolecia wychowały na ziemiach polskich w granicach Rosji, a potem w stolicy wyzwolonej Polski, wybitnych nie tylko ludzi interesu, ale także twórców kultury (Szymon Bogumił Zug, Józef Brandt, Wojciech Gerson, Józef Elsner, Wiesław Wernic), naukowców (Oskar Kolberg, Samuel Bogumił Linde, Joachim Lelewel),  wojskowych i działaczy niepodległościowych (Romuald Traugutt, gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, gen. Władysław Anders). Oczywiście w świadomości zwykłych mieszkańców miasta w największym stopniu były obecne rodziny, które zdołały zgromadzić duży majątek, a także powiązać swoje nazwiska z wiodącymi na rynku markami: Wedlowie (czekolada), Schiele (piwo), Klawe i Spiessowie (leki), Gebethnerowie (książki), Palowie (chemia). Warszawa różniła się pod tym względem od innych polskich miast – tutaj przybysze z Niemiec nie tworzyli odrębnej społeczności – szybko przejmowali język i włączali się czynnie w życie miasta. Groby wielu z nich można do dziś zobaczyć na Starych Powązkach.

Rodzina Schiele

Najtrudniejszy egzamin potomkowie tych rodów przeszli w czasie II wojny światowej. Zdecydowana większość nie miała zamiaru współpracować z okupantami, mimo że III Rzesza oferowała wiele przywilejów w zamian za podpisanie tzw. Volkslisty – czyli wyparcie się polskości i zobowiązanie do współpracy. Spotykały ich za to ciężkie represje, czego przykładem są tragiczne losy Juliusza Bursche, lidera Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce i przeciwnika jakichkolwiek układów z Niemcami. Polacy o niemieckich korzeniach byli zmuszeniu ukrywać się, uciekać za granicę, wielu z nich walczyło w Powstaniu Warszawskim. Niektórzy z nich, ze względu na nazwiska, spotykali się z wrogością także ze strony rodaków – przed czym przestrzegać musiały władze Państwa Podziemnego. Po wojnie zresztą było podobnie. Niemieckie nazwiska były dodatkowym powodem prześladowań ze strony władz komunistycznych, które odbierały sklepy, fabryki, domy ludziom, którzy odnosili przed wojną duże sukcesy.

Materiały na wystawie to przede wszystkim fotografie, zapiski z pamiętników, ksiąg urzędowych, fragmenty artykułów prasowych. Jej autorzy starali się przedstawić losy potomków przybyszów z Niemiec, ale także pokazać ich wpływ na życie innych mieszkańców Polski – stąd zobaczyć można także sztandarowe wyroby ich firm. Te materiały uzupełniają filmy dokumentalne.

Polacy z wyboru. Rodziny pochodzenia niemieckiego w Warszawie w XIX i XX wieku
Dom Spotkań z Historią, Warszawa, ul. Karowa 20
wystawa czynna do 18 kwietnia
wstęp wolny

Komentarze do tego wpisu są wyłączone.