Apteka – Tylko dla…

|August 9, 2010|płyty|2

Apteka - Tylko dla..
Nie twierdzę, że wszystkim powinna się podobać ta płyta. Nie twierdzę nawet, że powinna się podobać komukolwiek poza mną. Domyślam się tylko, że będzie, bo Kodym po raz kolejny przygotował dziełko w swoim stylu: radykalne, przepełnione sarkazmem, szalone, niezrozumiałe. Było już takich kilka i wyrobiły Aptece markę.

Wydana w czerwcu płyta “Tylko dla…”, poza wszystkimi dawno już znanymi wadami lidera Apteki, przynosi jeszcze jedną: lenistwo. Ten album trwa tylko pół godziny i mieści 11 utworów. Może Kodym chciał tu wpakować absolutnie najlepsze kompozycje z ostatnich trzech lat ale… nie brzmi to prawdopodobnie. Za to możemy posłuchać jego wdzięcznego sposobu opowiadania zaprawionego wulgaryzmami, cedzenia gorzkich (a może kwaśnych…) komentarzy do surrealistycznej rzeczywistości i przewrotnego poczucia humoru – którego nikt nie podrobi.

Muzycznie jest to Apteka, jaką znają wszyscy, kochają i nienawidzą nieliczni: momentami punk, momentami psychodelia trochę jakby z płyt Janerki, momentami jakaś zboczona elektronika, do której swoje dosypali też (ponoć) specjaliści od samplowania z duetu Skalpel. Chwilami Kodym gra solówki z użyciem kaczki lub bez niej, ale i tak najważniejszy jest jego głos (mógłby być raperem!) i przede wszystkim to, o czym mówi.

Jeśli ktoś szuka w tekstach materiału obciążającego, dostaje go już w pierwszym kawałku “Manifest polityczny”, w którym narkotykowy bard śpiewa o paleniu w piecu “ścierwem”. W połączeniu z wywiadami pełnymi rozczarowania i wściekłości na polską scenę polityczną, nietrudno sobie wyobrazić, o kim mowa. Można zresztą iść dalej – w stronę Oświęcimia – i to tylko będzie na rękę wokaliście Apteki. Wkurw bije także z drugiego kawałka “Mieszkaniec głuchej Północy” (też nadaje się do rapowania), ale przynosi też nadzieję dla biednego szarego człowieczka.

Potem następuje “Murzynek Bambo”, który potencjał rozśmieszający ma ogromny i dostarcza dalszych dowodów na rasistowskie odchylenia Kodyma:) Drugi podobnie absurdalny i zabawny kawałek to “Ewolucja człowieka”, który na pierwszy rzut ucha jest rymowanką spod mrówkowca, ale między wersami można się doszukać… czego się chce. Efekt jest taki, że można sobie obsikać nogawki ze śmiechu ze świętego oburzenia nędzną kondycją ludzkości. Poza tym na płycie znajdziemy jeszcze między innymi: “Naszą ziemią jest morze” (coś jakby “Sztuczne szanty”),  typowo Kodymowsko absurdalną “Wyliczankę”, “Balladę o  Paramonowie” i “Korowód”. Teksty dwóch ostatnich Apteka… pożyczyła.

I właściwie tyle. Jeśli będzie odpowiedni nastrój i towarzystwo – można słuchać i śmiać się przez godzinę. Jeśli tego braknie – możesz pożałować puszczenia w ruch tej płyty. Nawet jeśli muzycznie nie będzie wesoło, pobudzić do śmiechu może okładka, zawierająca napisaną odręcznie zgodę fotografika i księdza Jankowskiego na użycie zdjęcia tego drugiego na okładce.

Na pewno ogromną zaletą tej płyty jest to, że słuchając można się przenieść o piętnaście lat wstecz.

2 Comments do tego wpisu:

  1. OFF 2010 na tapczanie | tapczan.info pisze:

    […] Film Literatura Patronaty RSS Wpisy RSS Komentarze « Apteka – Tylko dla… […]

  2. klancyk pisze:

    “A ten drugi, ten kumaty pił sokulca z swej armaty”. Fajna płyta, ale powinna kończyć się po 8. numerze.