Prince Paul – A Prince Among Thieves

|August 21, 2010|płyty|0

Prince Paul - A Prince Among thievesKiedy słychać słowa “Concept Album”, każdemu do głowy przyjdą rockowe epopeje rockowych dinozaurów, ewentualnie dzieła Mars Volty. Ale takie nagrania powstają też w świecie rapu, na co dowodem jest choćby album “Bobby Digital in Stereo“. Kolejnym, a może pierwszym wśród równych jest powstałe w jeszcze dobrym 1999 roku dzieło Prince’a Paula, jednego z najwszechstronniejszych producentów w historii.

Patrząc na listę produkcji, do których Paul przyłożył rękę, trudno nie poczuć podziwu: Stetsonics, De La Soul, Big Daddy Kane, Queen Latifah, Boogie Down, Slick Rick, Gravediggaz, Vernon Reid (!), pięć albumów sygnowanych własnym nazwiskiem, w końcu Handsome Boy Modelling School. Słuchając “A Prince Among Thieves” można zrozumieć, czemu ten człowiek przez lata był zasypywany propozycjami składania muzyki na albumy bardzo różnych stylowo i tekstowo projektów, szczególnie że na tej płycie sam PP nie rapuje – tylko oddaje głos innym.

Lista gości jest długa i imponująca. Na pierwszych miejscach wypada wymienić Breezly Brewina i Big Sha (nie tego z Bułgarii) i  – którzy odgrywają główne role w 35 (licząc przerywniki) kawałkach. Dla obu ten album był chyba szczytowym osiągnięciem. Pierwszy wciela się w głównego bohatera – Tareeqa, który chce zrobić karierę w hip-hopowym showbizie, ale brakuje mu pieniędzy. True (Sha) otwiera mu drogę do szybkiego zarabiania w szeregach mafii i zapoznaje go z najważniejszymi ludźmi. Ta prosta historia stwarza pole do popisu dla kolejnych, bardziej znanych raperów.

I tak: Kool Keith pojawia się w odpowiedniej dla siebie roli szalonego specjalisty od broni palnej, Big Daddy Kane – jako trzęsący okolicą właściciel domów publicznych, opowiadający o tym, jakie prawa rządzą jego biznesem. Chubb Rock jest szefem wszystkich szefów (który kontroluje też biznes muzyczny), a Biz Markie – jego żołnierzem. De La Soul wcielają się w rolę ćpunów czekających na towar od Tareeqa i opowiadają, jak bardzo “to” lubią, a Everlast został obsadzony w roli typowo nowojorskiego złego porucznika O’Maleya Bitchkowskiego, który wykłada bohaterowi swoją teorię na temat kto i dlaczego tak naprawdę rządzi na ulicach. Gdy Tareeq trafia w końcu (inaczej być nie mogło) do więzienia, spotyka tam rapujących o życiu za kratkami Xzibita i Sadata X. RZA nie rapuje, rozmawia tylko przez telefon jako wszechmocny THE WU.

Kolejne kawałki dostarczają Tareeqowi dowodów na to, że True, którego uważał za swojego najlepszego przyjaciela, stale podkładał mu świnie. Kończy się to konfrontacją z użyciem broni palnej i tu True po raz kolejny jest górą. Historia, do której nakręcono nawet coś w stylu trailera, mogła być nakręcona jako pełnometrażowy film, ale jak dotąd do tego nie doszło – może ze względu na pieniądze, które trzeba by było zapłacić wszystkim rapowym gwiazdom za udział. Bo właściwie chyba tylko ich nazwiska odróżniałyby ten film od dziesiątków innych…

Słuchowisko w wykonaniu wszystkich powyższych sprawdza się idealnie. Przede wszystkim ze względu na klimat, świetne, mimo że bardzo różne kawałki i doprawienie wszystkiego dużą dozą dobrego poczucia humoru. Najlepsze partie to: “Steady Slobbin'”, “What U Got”, “The Other Line”, “War Party”, “More Than You Know”, “The Men in Blue”, “Handle Your Time”. Dużo tego, bo album jest wart bardzo wiele. Miłego słuchania.

A Prince Among Thieves – Trailer:

Inne kawałki:

The Men in Blue

What U Got

Handle Your Time

More Than You Know

Komentarze do tego wpisu są wyłączone.