Arcade Fire – The Suburbs
Michał Smolicki|September 24, 2010|płyty|
Jak pewnie większość osób, w których debiut kanadyjczyków wzbudził zachwyt, a poprzednia płyta odczucia ambiwalentne, nowego materiału oczekiwałem z lekkim niepokojem. Spotęgował go wydany wczesną wiosną singlowy “Suburbs” – ot, taka piosenka bez szału. Miłym rozczarowaniem było zatem całościowe wysłuchanie trzeciego albumu Arcade Fire. A zespół to istotny bez dwóch zdań. Muzykę pierwszej dekady XXI wieku nie sposób podsumować pomijając wkład i udział w niej grupy z Montrealu.
Ucieszyła mnie już sama okładka. Nie przedstawia nic specjalnego, a wciąga jako całość (coś jak z filmami Jarmuscha?) Ciekawostką jest także fakt pojawienia się ośmiu różnych wersji okładki, różniącej się subtelnymi detalami. Ale my tu mieliśmy o muzyce…
Pierwsza refleksja pojawia się po 4-5 pierwszych kawałkach – grupa ograniczyła monumentalizm i nadmierny patos nie tracąc wcale na dramaturgii w muzyce. Tym razem emocje może schowane są w nieco innym miejscu, bardziej zakamuflowane, wtopione w prostsze struktury poszczególnych kawałków. No właśnie, uproszczenie aranżacji to pierwsza rzucająca się w ucho cecha nowej muzyki Arcade Fire. To posunięcie dało w efekcie szesnastoutworowy album, zawierający znacznie więcej doskonałych i wciągających kompozycji, niż jego poprzednik ‘Neon Bible’. Dodać także warto, ze dość zróżnicowanych. Dynamiczny ‘Ready To Start’ zwiastuje zamiłowanie do ejtisowych wstawek klawiszowych pojawiających się tu i ówdzie w obrębie płyty. Zaraz obok zdecydowanie bardziej subtelny, fajnie rozwiązany rytmicznie ‘Modern Man’. Po chwili znów wracamy do pędzącego tempa ‘Empty Room’, czy ‘Month Of May’.
Do highlightów płyty zaliczyć należy także przebojowy ‘City With No Children’, ‘Suburban War’, megafajny ‘We Used To Wait’ i przejmujący ‘Half Light II’, mający w sobie jakiś pierwiastek najlepszej kompozycji z poprzedniej płyty, ‘Intervention’. Nieco słabiej wypadają w mojej opinii powszechnie chwalone ‘Rococo’ i wspomniany singlowy ‘Suburbs’, co nie zmienia faktu, że nowa płyta Arcade Fire jest w miarę równa i bardziej ‘słuchalna’ od poprzedniczki. Wymaga jednak poświęcenia odrobiny czasu, skupienia się jedynie na niej. W tramwaju na uszach może nie podejść, ale wieczorem w domowym zaciszu…
powyżej wszystkie osiem wersji okładki “The Suburbs”