Ulver (i Fennesz) w Palladium

|December 16, 2010|koncerty|0

Ulver i Fennesz w Palladium

W sobotę na scenie warszawskiego klubu Palladium wystąpi w sumie cztery zespoły. Gwiazdą wieczoru będzie norweski kwartet Ulver, bezpośrednio przed nim Austriak Christian Fennesz, a jeszcze wcześniej trójmiejskie Proghma-C i Blindead. Zapewne niewielu ludzi wysłucha te koncerty od początku do końca…

Piszę to dlatego, że każdy z zespołów gra inną muzykę i trudno będzie znaleźć kogoś, kto doceni wszystkie w jednakowym stopniu – podobnie jak muzykę Ulver (Wilków) od 1995 do 2010.

Pod względem oddalenia się od punktu wyjścia z norweskim zespołem może równać się niewielu. Do głowy przychodzi mi tylko Ministry, które zaczynając od synthpopu, doszło do industrial metalu. Dowodzeni przez Kristoffera Rygga (Garma) muzycy pierwszy album nagrali według kanonów black metalu i rozwijali go na kolejnych dwóch. Śpiewali/charczeli wtedy w archaicznym norweskim o górach, trollach, legendach i wilkach. Tak krótko można podsumować świetne albumy “Bergtatt” i “Nattens Madrigal”, natomiast rozdzielające je “Kveldssanger” była zdecydowanie bardziej folkiem niż metalem. Można więc powiedzieć, że od samego początku działalności nie byli klasykami gatunku.

W 1998 Ulver zmienił skład i przyspieszył szukanie nowego stylu muzycznego. W tym roku ukazała się płyta ze ścieżką dźwiękową do profetycznej książki “Zaślubiny nieba i piekła” Williama Blake’a. Tym albumem Garm i jego współpracownicy pokazali szeroki zakres inspiracji, ale też brak jednej spójnej wizji. Jeśli po tej premierze fani black metalu byli rozczarowani, to po kolejnych zupełnie stracili zainteresowanie zespołem. Wydane od 2000 do 2007 “Perdition City”,”Blood Inside” i “Shadows of the Sun” były zdecydowanie bardziej elektroniczne niż akustyczne a kierunek, w którym podążył zespół, jest opisywany jako coś pomiędzy ambientem, elektroniczną awangardą, popem.

Ten liczący sobie dekadę nowy Ulver jest spokojniejszy, cichszy, ale nadal o mrocznym klimacie. Słychać w nim bardzo dużo pianina, syntetycznej perkusji, basu, czasem także innych instrumentów: skrzypiec i wiolonczeli, saksofonu – w formie sampli. Nie ma charczenia ani skrzeczenia, jest czysty wokal Garma, który, przynajmniej w studiu i za konsoletą, potrafi dopasować się do utworu i kreować jego nastrój. Nie śpiewa już po norwesku. Na pewno nie można odmówić Wilkom bardzo wysokich umiejętności kreowania atmosfery i aranżowania – niezależenie od tego, jaką muzykę grają. Zespół zapowiedział niedawno wydanie w 2011albumu “Critical Geography” i można się po nim spodziewać kolejnych kroków w wyznaczonym kierunku.

I właśnie taki Ulver, z naciskiem na ostatnią płytę, można będzie usłyszeć w sobotę. Wskazana będzie cisza i skupienie i nie powinny boleć uszy. Fennesz jako support jest co najmniej ciekawy. Po pierwsze ze względu na różnice muzyczne, mimo wszystko spore, po drugie – równie dobrze wykonawcy mogliby zagrać w odwrotnej kolejności. Na pewno autor nastrojowych kompozycji, koncentrujący się jak mało kto na teksturze dźwięku, przyciągnie do Palladium dodatkowych ludzi. Swoją drogą, on też pewnie coraz więcej myśli o kolejnym albumie – mimo że cały czas zajęty jest współpracą przy projektach innych muzyków.

Sobotni koncert Ulver dopełnią, a właściwie rozpoczną, Proghma-C i Blindead, zespoły, które znacznie częściej niż gwiazda wieczoru wykorzystują żywe instrumenty i grają ostrzej. Szczególnie drugi z nich ma za sobą długa drogę i cztery płyty.

Komentarze do tego wpisu są wyłączone.