Wpisy otagowane jako: recenzja
Henry Rollins – Nights Behind the Tree Line
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
Henry Rollins, muskularny tytan pracy nie zwracający uwagi na pokusy tego świata, wydał wiele książek, nagrał wiele płyt – rycząc do mikrofonu lub rozmawiając z ludźmi. Poznałem sporą część jego płyt ze „spoken word”, ale właśnie ten niezmiennie wywiera na mnie najmocniejsze wrażenie.
Coil – Love’s Secret Domain
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
Ze wszystkich albumów Coil chyba właśnie ten jest wypełniony utworami najbliższymi tradycyjnie rozumianym „piosenkom”. Oczywiście nie ma tu zwrotek przeplatanych refrenami, ale melodie „wpadają w ucho”, a rytmy nadają się do wystukiwania palcami. Tańczyć do nich raczej już się nie da.
Coil – Horse Rotorvator
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
Nazwa Coil pozostanie dla mnie chyba na zawsze związana z mistrzostwem w tworzeniu atmosfery niepokoju, grozy i uczuć trudnych do opisania słowami, z dźwięków, które osobno nie są związane z tego rodzaju klimatem. Mimo że znam już większą część z tego, co stworzył John Balance, nadal największe wrażenie robi na mnie ta płyta – pewnie dlatego, że poznałem ją jako pierwszą – nieco przez przypadek.
Modest Mouse – The Lonesome Crowded West
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
Po wsłuchaniu się w tę płytę trudno oprzeć się wrażeniu, że powstała pod wpływem rozczarowania: Ameryką, ludźmi – tym jak bardzo odlegli są od ideału i nielogiczni, całym życiem, tysiącem paradoksów jakie można napotkać na swojej drodze każdego dnia. Mam wrażenie że stąd właśnie wzięły się teksty Isaaca Brocka, który doprawił je jeszcze wewnętrzną melancholią.
Modest Mouse – Good News for People who Love Bad News
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
Co się stało po płycie “The Moon and Antarctica” z zespołem Modest Mouse? Zaczęli grać nieco szybciej, nieco głośniej, a Isaac Brock w swoich tekstach częściej zaczął używać wyrazu „Ja”. Efektem było dotarcie zespołu do jeszcze większej liczby słuchaczy, wielu z nich poznało zespół dzięki temu, że zobaczyli w telewizji teledysk lub w radio usłyszeli któryś z hitów z tej płyty. Nie ma w tym niczego złego!
Modest Mouse – The Moon and Antarctica
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
To trzecie pełnoprawne dziecko tria ze stanu Waszyngton, wydane oficjalnie w 2000. Wielu obecnych fanów Modest Mouse poznało je jednak znacznie później, w czasach opanowanych przez muzykę określaną jako discopunk czy pokrewne. Twórcy tego wspaniałego albumu od samego początku szli swoją własną muzyczną drogą, co umożliwiło im osiągnięcie stylu brzmiącego wyjątkowo na tle setek zespołów promowanych uparcie przez media na zasadzie reakcji łańcuchowej – jeśli dobrze sprzeda się jakiś album, szuka się „podobnych” i jak najszybciej wysyła na półki sklepowe i do stacji muzycznych.
Ministry – Filth Pig
Michał Wojtas|January 4, 2009|płyty|
Właśnie od tego albumu zaczynałem słuchać Ministry i może to powód dla którego najbardziej mi się podoba. Gdziekolwiek nie przeczytać recenzji dyskografii tego zespołu, „Filth Pig” jest oceniany jako ogromny zawód dla fanów i efekt uzależnienia Jourgensena od heroiny oraz ciągłych zmian składu zespołu. Może to częściowo prawda, ale w żadnym wypadku nie powiedziałbym, że jest gorszy od wydanego cztery lata wcześniej „Psalm 69”.