“Światowe życie w czasach nazizmu”
Michał Wojtas|March 29, 2011|literatura|
Miło czasem przenieść się w czasy największej masakry w historii ludzkości – po to by docenić epokę globalizacji/informatyzacji/eksplozji demograficznej, w której żyjemy. Taką podroż proponuje francuski historyk Fabrice d’Almeida w książce “Światowe życie w czasach nazizmu. Elity Europejskie wobec Hitlera”. Imigrant z XXI wieku znajdzie w niej bardzo dużo zjawisk, które zna z własnego doświadczenia.
Nazizm jest w popularnej kulturze symbolem absolutnego zła – ale stały za nim miliony ludzi, którzy na co dzień wychowywali dzieci, pracowali zawodowo, czytali, spacerowali – nie tylko skazywali ludzi na śmierć i toczyli wojnę z elementami obcymi rasowo. Autora najbardziej interesują: bale, polowania, wizyty i rewizyty, wymiana listów – aktywności, za pomocą których pewna grupa ludzi w III Rzeszy starała się unieść nad głowy “zwykłych” śmiertelników. I dalej – zajmuje się tym, kto w czym miał jaki interes: finansowy, prestiżowy lub powiększenie zakresu władzy.
D’Almeida swoją opowieść o niemieckich (przede wszystkim) “elitach” rozpoczyna jeszcze w czasach początków Republiki Weimarskiej – wskazując jej mieszkańców, którzy byli nieprzejednanymi wrogami demokracji i parlamentaryzmu. Byli to arystokraci i wojskowi, którym po klęsce w wojnie 1914-18 pozostała gorycz i część niegdysiejszych przywilejów. Następnie czytelnik może śledzić to, w jaki sposób Adolf Hitler, mający wcześniej niewiele wspólnego ze szlachtą, członek a potem lider partii narodowoSOCJALISTYCZNEJ, zacieśnia znajomości, współpracę z monachijskimi arystokratami, a potem konserwatystami z całych Niemiec. Dzięki nim otrzymuje poparcie polityczne, medialne i finansowe, co przyciąga w szeregi jego partii kolejnych członków.
I, jak można się domyślać, popierają go nie tylko ze względów ideowych. NASDAP, SA, SS rozdają stanowiska, pieniądze, posiadłości ziemskie, jubileuszowe odznaki partyjne (nawet tym, którzy dopiero co się zapisali). Przebywanie w otoczeniu Hitlera-szefa partii, potem kanclerza i wodza, staje się pożądane przez zwykłych biurokratów, ambasadorów, jak i milionerów. Naziści załatwiają zaprzyjaźnionym aktorom zwolnienia z podatków, przedsiębiorcom kontrakty, SS swoim “rycerzom” gratuluje z okazji urodzin, narodzin dzieci, daje prezenty pod choinkę. Takich przykładów, obrazujących pseudoklasowe zależności w niemieckim społeczeństwie lat 30. i 40., pokazuje d’Almeida dziesiątki.
Książka podzielona jest na rozdziały odpowiadające dużym grupom zagadnień jak: narodziny nazizmu, dworzanie i biurokracja, prześladowania Żydów, nazistowski luksus, dyplomacja, wojna a “elity”. Można się z niej dowiedzieć, jakie standardy w modzie promował reżim, ile dzikich zwierząt ustrzelił Göring, komu Hitler podarował najnowsze modele Mercedesów i jakim majątkiem dysponował. Przy okazji padają nazwiska, z których część zwykle pojawia się w innym kontekście – artystycznym, biznesowym, polityki zagranicznej innych państw.
Książka urodzonego 18 lat po wojnie autora (zawodowo profesora historii, prywatnie siostrzeńca Rolanda Topora) skłania też do gorzkiej refleksji nad początkami Republiki Federalnej. Otóż czytając o tym, jak w system narodowosocjalistyczny zaangażowani byli mieszkańcy Niemiec od partyjnych bonzów po robotników, nie sposób sobie wyobrazić tego, jak po wojnie wszyscy nagle stają się orędownikami demokracji i ochoczo budują związkowe państwo oparte na konstytucji. D’Almeida wprost mówi to początkach dyplomacji i armii RFN. Resztę można sobie dopowiedzieć.