The Jesus Lizard – Liar

|March 13, 2011|płyty|1

The Jesus Lizard - LiarJest wiele zespołów, które cieszą się zasłużoną sławą twórców soczystego, mięsistego napierdalania. Nad wszystkimi góruje jednak siedząca na tronie basowego bulgotu i gitarowego zgrzytu Jaszczurka Jezusa. Najlepszym produktem tego zespołu z wietrznego Chicago jest wydany w 1992 roku album “Liar”.

Zaś najlepszym kawałkiem na tym albumie jest drugi w kolejności “Gladiator”. Płyta zaczyna się od mocnego uderzenia za sprawą “Boilermakera”, narracji o obrzydliwych praktykach seksualnych. Głos Davida Yowa to głos stuprocentowego wariata wrzeszczącego o na całe gardło o tym, co mu się podoba w rytm basu i tomów. To idealne wprowadzenie do “Gladiatora”, który zaczyna się po dwóch minutach.

Zaczyna się równym staccato na bas i ride. Do nich dołącza wkrótce zawodzenie Yowa i gitara. Po drugiej zwrotce wybuchają tak gitara w prostym ale potężnym riffie, jak i wrzask nawiedzonego wokalisty The Jesus Lizard. O czym tak naprawdę jest tekst – wie tylko sam jego twórca – a może i on nie ma o typ pojęcia. Na pewno są uzasadnione przypuszczenia, że opowiada o małpie, która staje w szranki z psem jako gladiator, ku uciesze zgromadzonych ludzi.

Zresztą… tekst jest drugorzędny. Yow mógłby śpiewać równie dobrze o godowych zwyczajach pingwinów lub sytuacji politycznej w Sułtanacie Brunei. Tak naprawdę liczy się bezwzględna współpraca sekcji z gitarą i jego wrzaskiem – jako kolejny instrument, nie nośnik tekstu. “Gladiator” nie jest do tego utworem szczególnie krótkim. Trwa całe cztery minuty, w których mieści się kilka kilka wyciszeń i ataków hałasu, a na koniec – jak w biegu na 100 metrów – sprint na ostatku sił.

Kolejne tematy poruszane w tekstach z tej płyty są nie mniej ciekawe. Mamy odczucia umierającego z pragnienia niewolnika na statku na środku oceanu, radosny opis gwałtu z pobiciem w wykonaniu kierowców ciężarówek, znalezienie ofiary linczu leżącej pod drzewem. Nie słucha się ich przyjemnie, ale idealnie pasują do agresywnej muzyki i wrzasku wokalisty. “Puss” można uznać za drugi bardzo mocny punkt tej płyty, trzeci to – trzy raz wolniejszy niż wszystkie pozostałe – “Zachariach”. Tekst świadczy o tym, że Yow wie co to Biblia, i nią także potrafi się inspirować. W tle slide, który standardowo można by odgrywać na pogrzebach.

“Liar” to dziewięć kawałków i zaledwie 32 minuty muzyki wysokiej jakości. Może są ludzie, którym dobrze się zasypia przy tej płycie, ale zdecydowanie więcej wybierze ją do rąbania drewna lub mielenia mięsa. Na pewno szczęściarzami są ci, którzy słyszeli te kawałki na żywo.

Posłuchaj “Liar”na Grooveshark.




1 Comment do tego wpisu:

  1. the Mary Lizard pisze:

    “Head” krótsza, ale chyba lepsza. Poza tym to własnie tam są same wielkie przeboje jak
    “If You Had Lips” czy “My Own Urine”… Sama słodycz 😉