Alio Die & Mathias Grassow – Expanding Horizon
Michał Wojtas|February 22, 2012|płyty|
“Drone” i “ambient” to dwa słowa najlepiej charakteryzujące ten dwupłytowy album. W sumie zawiera on 12 utworów trwających od 3 do 15 minut, w których nie ma melodii, za to od początku do końca słychać w tle powtarzający się z bardzo dużą częstotliwością dźwięk. Na takie dźwięki nałożone są dziesiątki sampli, które tworzą atmosferę – w tym przypadku spokojną, wyciszoną, ale też magiczną.
Głównym autorem jest Alio Die, czyli Stefano Musso, Włoch nagrywający od końca lat 80., mający na koncie udział na ponad 70 albumów. Tytuły na “Expanding Horizon” dużo mówią o inspiracjach dla utworów – na przykład “Enchanted Land”, “Dewdrops”, “The Falcon”, “Tuscany”. Przede wszystkim można to jednak usłyszeć. Musso sam nagrywał dźwięki przyrody: wiatr, wodę, ptaki, świerszcze i słychać je w niemal każdym utworze na tej płycie. Na te dwie warstwy (drone i sample Musso) Carsten Agthe i Klaus Wiese dograli różne instrumenty perkusyjne i strunowe. Całość miksował Grassow, który jest wymieniony jako współautor.
Po pierwszym przesłuchaniu raczej żaden utwór nie wpada w ucho. Siła tego albumu leży w nastroju budowanym przez wszystkie, od początku do końca – i w wyobraźni słuchacza. Na trop może naprowadzić już okładka (zaprojektowana przez Grassowa), która doskonale pasuje do muzyki. Słuchając z zamkniętymi oczami, można sobie wyobrazić łąki, bagna, brzeg morza, wszystko pod ciężkimi chmurami i wszystko skąpane w rozproszonym świetle słońca.
Dlatego właśnie słuchanie “Expanding Horizon” odpręża, pomaga odpocząć. Można też go słuchać przy czytaniu lub pracy – nie odrywa uwagi, pomaga się skoncentrować. Poza tym, mieszkańcowi miasta pozwala przenieść się gdzieś z dala od bloków, samochodów, ludzi. Można też wyłapywać w tej muzyce dziesiątki nakładających się na siebie sampli i odgadywać ich pochodzenie (od dalekich bębnów po wodę w strumieniu, jeden z najczęściej powtarzanych motywów). Wystarczy zamknąć oczy i słuchać.