Borderlands – świetna rozrywka

|February 23, 2012|inne|0

Borderlands - świetna rozrywka
Studio Gearbox Software ogłosiło właśnie, że premiera gry Borderlands 2 będzie miała miejsce 18 września 2012. To dobra okazja by napisać kilka słów o pierwszej części, która do tej pory sprzedała się na świecie w ponad 4,5 mln. egzemplarzy i doczekała się już 4 zestawów dodatkowych misji.

Borderlands to FPP shooter, bardzo grywalny, wyjątkowy przede wszystkim pod względem grafiki. Świat w grze i postaci wyglądają jak z komiksu – grube czarne kontury wypełnione kolorem jak z aerografu, a to wszystko w 3D. Taki wygląd od początku ujmuje, szczególnie fana komiksu. Trzeba przyznać, że ludzie wymyślający lokacje też dobrze wykonali swoją robotę. Jest westernowo (kaniony, dziwne formacje skalne, pustynia) i madmaxowo – miasta zbudowane są z odpadów i postaci NPC-e też chyba angażują się w recycling – na to przynajmniej wskazują ich ubrania.

Jeśli chodzi o fabułę, wystarczy powiedzieć kilka słów: daleka planeta, korporacje, kosmici, bandyci, broń palna. Autorzy gry nie eksponowali jej zbytnio w samej grze – i słusznie. Przecież nie jest to RPeG, chodzi o to, by się wybawić i nastrzelać. Bohater dąży do odnalezienia jaskini z zaginioną technologią obcych, ale po drodze wykonuje szereg misji pobocznych, zdobywając broń, pancerze i doświadczenie. Do wyboru są 4 grywalne postaci, różniące się specjalnymi umiejętnościami, sposobem walki i preferowaną bronią.

Borderlands - postaci

Borderlands pod względem dostępnego arsenału zostawia konkurencję w tyle. Jest 7 klas broni palnej: pistolety, rewolwery, pistolety maszynowe, strzelby, karabiny snajperskie, karabiny maszynowe, wyrzutnie rakiet, a w każdej z nich tak wiele modeli (dostarczanych przez kilka fikcyjnych firm), że wydają się być generowane automatycznie. Różnią się szybkostrzelnością, zadawanymi obrażeniami, celnością, dodatkowymi własnościami (wybuchy, kwas, ogień) i naprawdę motywują do rozwalenia kolejnej grupy łotrzyków lub wejścia do jeszcze jednej jaskini. Broń i amunicję można tez po prostu kupić w… rozsądnie rozmieszczonej sieci automatów. Wszystko dla wygody gracza – nie trzeba główkować, by uzupełnić zapasy.

Mocnym punktem gry jest poczucie humoru. Kwestie i zachowania freaków atakujących bohatera czasami zwalają z nóg. Widać ogromny dystans producentów i scenarzystów do samej gry, choćby na przykładzie sposobu prezentacji questów – na pierwszy rzut oka widać, że są tylko pretekstem do strzelania. Gra początkowo była developowana tylko na konsole i widać to od razu.

W Borderlands wszystko podporządkowano grywalności. Nawet śmiertelnie postrzelony gracz może w ostatniej chwili zastrzelić jednego z wrogów i… odzyskać stracone życie. Jeśli “definitywnie” umrze – po respawnie ma nadal cały swój arsenał i może nadal z pieśnią na ustach wykańczać kolejnych wrogów. Zanim napiszę, że to po prostu świetna rozrywka, dodam, że choć bestiariusz ogranicza się do około 20 klas przeciwników (od ludzi po krabowatych kosmitów), zachowują się oni zupełnie inaczej, aż miło wytaczać z nich… punkty życia (w tej grze nie ma krwi, naprawdę).

Borderlands to po prostu świetna rozrywka.

Gameplay sprzed premiery w 2009:

Dobra kompilacja:



Jedna z misji urozmaicona głupimi tekstami (1. z 6 części):

Komentarze do tego wpisu są wyłączone.