Dyskretne uroki globalizacji czyli BATTLES 29 czerwca w Cieszynie
Łukasz Lembas|June 27, 2008|koncerty|
Czasem słyszę pod swoim adresem odzywki w rodzaju: „ Ej gościu! Szczena Ci opadła! Zabieraj ją bo Ci przydeptam!”. Sęk w tym, że czasem nie da rady…
Tak było właśnie z Battles parę lat temu, kiedy w Polsce ukazały się EP-ki pochodzące z pierwszego okresu działalności nowojorczyków. Zebrane na dwóch płytach utwory dały zdrowo po tyłkach co poniektórym. Ciężko to traktować jako regularny debiut Battles, co nie zmienia faktu, iż to jedna z ważniejszych pozycji w muzyce tak rockowej jak i w ogóle, w XXI wieku. Świeżość, kapitalny eklektyzm + ogromnie charakterystyczny styl komponowania, brzmienia, przy jednoczesnej niemożności zaszufladkowania. I można by tak wymieniać…
Rok 2007, album Mirrored to już śmiało można stwierdzić sukces. Singiel „Atlas” hulał często po mniej lub bardziej alternatywnych programach stacji radiowych, niemalże owacyjne przyjęcie przez media. Zjawiskowi są, bez wątpienia.
4 kolesi po przejściach muzycznych ( że wspomnieć tylko o bardziej znanych jak Don Caballero, Helmet, Tomahawk czy Storm & Stress), zapomniało o wcześniejszych dokonaniach (choć nie całkiem) i stworzyli niepowtarzalną formę dźwiękowego wyrazu, rozruszawszy przy tym mocno na amen wydawałoby się, zastygłą rockową formułę.
Mnie na tyle rozochocili, że uciuławszy trochę PeeLeNów i wymieniwszy je na drogocenne jeszcze, Funty ochoczo ruszyłem na Wyspy aby się posłuchać skubańców na żywo, w upoconym, ludzkim ścisku. Nie będę tu opisywał, co i jak wtedy i tam było. Wystarczy, że wspomnę, że wyczesują z siebie i instrumentów to co najlepsze, ale z jeszcze większą determinacją nie stroniąc od improwizacji, aż pot z nich spływa.
Dzisiaj już nie trzeba daleko się wybierać za góry, za lasy, żeby zaznać takich form przyjemności. W niedzielę 29 czerwca w Cieszynie, w ramach festiwalu „Nowa Muzyka” gwiazdą, wieńcząca cały festiwal będzie właśnie kwartet z Nowego Jorku.
My montujemy do Tapczanu kółka, zakładamy ewentualnie wrotki i pędzimy do Cieszyna co sił, bo nie ma pewności, czy następny rok będzie równie obfity w takie dźwięczne delikatesy.