The Clash – London Calling
Michał Wojtas|January 11, 2009|płyty|
Jedna z najlepszych płyt lat osiemdziesiątych. Album, od którego wtedy zaczynało edukację muzyczną wiele gwiazd punka, który do dziś wpływa na muzyków tworzących różne gatunki. Wreszcie wyjątkowy ze względu na mieszankę wpływów w tekście i muzyce – która tworzy spójną i oryginalną całość.
Trudno się zdecydować, czy pisząc o tej płycie, zacząć od muzyki czy tekstów. Pod tym pierwszym względem nagrany w 1979 “London Calling” odróżnia się od większości punkowych brytyjskich zespołów, choćby Sex Pistols. Instrumentarium nie ogranicza się do basu, gitar i perkusji: jest sekcja dęta, pianino, organy, gitara akustyczna.
Mimo że konstrukcja piosenek jest podobna, są zróżnicowane na tyle, by słuchanie się nie nudziło. Bardzo różnią się klimatem, tempem, nastrojem. Poza tym bardzo istotną właściwością tej płyty jest mnogość wpływów na muzykę The Clash, która z czasem jeszcze się nasilała. Słychać tu klasyczny punk, reggae, rockabilly, ska, bluesa. Co najważniejsze: każdy z utworów jest napisany tak dobrze, że wpada w ucho po kilku przesłuchaniach płyty. Pod tym względem dla mnie ta płyta jest genialna.
Co do tekstów: w ich pisaniu Joe Strummer był wyjątkowy, był klasą samą dla siebie. Umiejętność narracji, wielka empatia, spostrzegawczość, ironiczne poczucie humoru – te cechy pozwalały mu w prosty i efektowny sposób przedstawić uczucia i problemy o których śpiewał – bardzo różne. Część z piosenek to opowieści o życiu zwykłych ludzi, często wyznających pankowy etos, którzy mają własne problemy i są odrzucani przez społeczeństwo. Tacy są bohaterowie: “Jimmy Jazz”, “Wrong’em Boyo”, “Rudie Can’t Fail”, “I’m Not Down”. Inni nie potrafią zaakceptować konsumpcji jako celu życia (“Lost in a Supermarket”) lub porzucili dawne ideały (“Clampdown”, “Death or Glory”).
Jednym z głównych nurtów w tekstach i poglądach Strummera było też wyczulenie na problemy społeczne. Na “London Calling” można ich rozpoznać przynajmniej kilka: rasizm (“Guns of Brixton”), narkotyki/alhol (“Hateful”, “Koka Kola”, “The Right Profile”), terroryzm i wojna domowa (“Spanish bombs”), rewolucja (“Revolution Rock”). Zamiłowaniu wokalisty Clash do wplatania w piosenki historii zawdzięczamy takie sugestywne obrazy jak okopy hiszpańskiej wojny domowej i wojnę jako stały element rozwoju ludzkości (“Card Cheat”). Na tej płycie są też piosenki o miłości: “Train in Vain” i “Lover’s Rock”. W obu mamy spojrzenie na nią z dystansem, w pierwszym słychać dużo melancholii – ale jednocześnie kawałek jest wesoły. Ta ostatnia cecha jest charakterystyczna dla Clash: śpiewali o poważnych, smutnych sprawach z poczuciem humoru, czasem wręcz radośnie.
“London Calling” zapisuje się w pamięci wyjątkowym klimatem, który powstaje z mieszanki tematów i stylów muzycznych, prostotą i bezpośredniością przekazu. Tą płytą muzycy zespołu zapisali się na zawsze w historii muzyki i kulturze masowej. U mnie zawsze będzie budziła pozytywne skojarzenia, mimo błędów które popełnili.