Erik Truffaz – The Walk of The Giant Turtle
Marcin Białota|January 23, 2009|płyty|
Wiele osób ma swoją ulubioną płytę do słuchania przed zaśnięciem, w trakcie zasypiania, a może nawet po zaśnięciu. Ulubiona może być z kilku powodów. Może wzbudzać w nas pozytywne uczucia, miłe skojarzenia, przypominać pozytywne sytuacje i miejsca, lub też wręcz przeciwnie, może należymy do tego gatunku osób, które lubią się dołować przed snem i w ogóle. Moją ulubioną płytą, której słucham przed zaśnięciem jest od kilku lat „The Walk of The Giant Turtle”.
Erik Truffaz to trębacz jazzowy francuskiego pochodzenia, dość swobodnie poruszający się pomiędzy jazzem a popem, nie stroniący od eksperymentów z rapem. Na wydanej w 2003 roku płycie “The Walk of The Giant Turtle” podoba mi się połączenie jazzowej trąbki z elektroniką, drum’n’bass’em i rockiem, a nawet funky. Odpowiada mi nastrój tego albumu, ciepłe brzmienie, melancholia i ukojenie, jakie ze sobą niesie. Wszystko tutaj doskonale współbrzmi, poszczególne instrumenty, pulsujące transowe rytmy, momenty zawieszenia, spokój. Lubię, kiedy dźwięki płyną swobodnie. Każdy utwór jest po prostu po ludzku piękny. Wystarczy późno w nocy posłuchać chociażby „Flamingos”, z jakże prostym i genialnym motywem basowym oraz przejmującą trąbką. Jest na tej płycie kilka ostrzejszych fragmentów, jak „Next Door” , który rozpoczyna się niemalże jak jakiś utwór Jefferson Airplane (sic!). Przeważają jednak kompozycje spokojne i stonowane, senne, mgliste, przypominające mi opustoszałe wielkomiejskie ulice w mroźną noc, widziane zza okien ciepłej taksówki wiozącej nas do domu („Wilfried”).
Mimo, że nie potrafię tego do końca uzasadnić, mam poczucie, że tytuł albumu „The Walk of The Giant Turtle” doskonale oddaje klimat muzyki na nim zawartej. Po prostu.