Relacja z Festiwalu Tauron Nowa Muzyka

|September 1, 2009|koncerty, muzyka|5

W ubiegłą niedzielę zakończyła  się czwarta edycja Festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Parę słów o tym i owym – rzecz jasna – Tapczanowo, czyli subiektywnie.

Podobnie jak parę lat temu, Festiwal Era Nowe Horyzonty czmychnął z Cieszyna do Wrocławia, w tym roku, podobny proces odbył się w przypadku Nowej Muzyki. Cieszyn wyrasta na akuszerkę dobrych festiwali. Trudno, rozwijające się imprezy potrzebują więcej powietrza. Nowa Muzyka znalazła je w Katowicach. Niemalże w centrum miasta, na ternie Muzeum Śląskiego, w industrialnej scenerii byłej kopalni węgla kamiennego, wyrosła festiwalowa wyspa. Przeprowadzka wyszła co najmniej interesująco, choć podobno za rok, nie ma szans na tą samą lokalizację. Szkoda, ale do rzeczy:

Pivot

Pierwszego dnia, ujrzawszy Pivota grającego dla grupki słuchaczy pod sceną Live, pomyślałem że to próba dźwięku. Tymczasem był to koncert na który szczęśliwe, z myślą „fajna próba – obczaję”, dotarłem. Świetny energetyczny występ i żal, że tak wcześnie, bo ludzie dopiero się schodzili. Prócz materiału z ostatniej płyty „O Soundtrack My Heart”, panowie zgodnie z tym co zapowiedzieli w wywiadach, zaprezentowali także parę nowych numerów, gdzie jeden z członków zespołu udzielał się wokalnie.

Ital Tek, The Bug

Po Pivocie na Club Stage, zaprezentował się Ital Tek. Młode pokolenie, najmłodszy na festiwalu, ten który „dogłębnie wstrząsnął światem dubstepu” no i  „wielkie starce z The Bug” , który prezentował się o północy, tego samego dnia. Basy wstrząsały mną całe 15 minut, a na bitkę obu panów nie dotarłem, ponoć i tak nierówna bo młody starego znokautował. Ponoć.

Speech Debelle

Ona jeszcze zamiesza, na razie mąci. Muzycznie jej skład jeszcze dojrzewa.  Jeszcze grzecznie, miejscami zachowawczo, ale Ona sama wraz z pomagierem – elegancko. Energia, świetny kontakt z publicznością, charyzma. Jeśli jak sama artystka zapowiada w wywiadach to muzyka oczyszczenia, to ta parafia, jest warta składki.

Dan le Sac vs Scroobius Pip

To jeden z tych koncertów, na których wraz z pierwszą nutą dostajesz pustakiem w głowę. Prawdziwa pobudka, sceniczny żywioł jakich mało. Panowie doskonale się uzupełniają, tworząc soczyste, pełne energii oraz zdrowego nerwa widowisko. Czuć tu prawdzie zaangażowanie, aż miło patrzeć, no i słuchać, w końcu Scroobius Pip uważany jest za jednego z tych który udowodnili że poezja ma więcej wspólnego z hip-hopem, niż powszechnie się sądzi. Mnie przekonał.

Planningtorock

Pierwsze numery sprawiły że widziałem i słuchałem koncertu. Kolejne  – widziałem panią w prześcieradle z przedwojennym samowarem na głowie, silącej się jak może, aby uzupełnić playback w tle swoim „Yeahhh” „Uuuu”. Raczej – buuu

Jon Hopkins

Miłe zaskoczenie jak na „następcę Briana Eno” , bo zamiast delikatnego ambientu, Hopkins zaprezentował soczystą i energetyczną  potańcówkę, w świetnym stylu.

Fever Ray

Strach na wróble, ciemno, dennie, mętnie. Prócz tego w spektaklu w świetlicy szkolnej wystąpili:  Przedstawiciel frakcji kupców z Gwiezdnych Wojen za laptopem, niedźwiedź grizli za bębnami, a w finale niedziela palmowa i symboliczna zaduma czy unicestwić gitarę? Metalowcy – skrzeszcie się okresu przekwitania.

Jacaszek

Długo się zastanawiałem czy taką muzykę da się obronić na festiwalu pod namiotem. Ostatni numer „Rytm to nieśmiertelność” przeniósł mnie daleko poza jego zasięg. Jakiś festiwalowicz namiętnie komentował każdy kawałek – „Piękne!”. Owszem.

Onra

Ten pan przyjechał do nas z Francji, z Paryża, miał ładną kurtkę.

Mum

Nie podejrzewałem że ta kapela ma taki koncertowy potencjał. Miejscami wręcz rewelacyjnie. Co jakiś czas członkowie zespołu, zwłaszcza basista, prezentowali efekty, minionej już, emigracji rodaków na Islandię, lub dobrej woli przed koncertem, w postaci nauczenia się „dzienkuja!”. Muzyk  dzielił się również faktem, iż jest po raz pierwszy w Polsce (biedak, wylądował akurat w Katowicach) i „jest tu pięknie”. Dało się usłyszeć śmiech współczucia.

Ponoć w pierwszy dzień ktoś wbiegł na szyb wiertniczy, tak wdzięcznie uzupełniający festiwalową przestrzeń. Istotnie miejscówka zachęca do rozglądania się wokół. To zupełnie inna przestrzeń niż Cieszyn. Na tyle inna, że nieporównywalna. Prawdziwa wyspa otoczona betonową tkanką Katowic, mało urokliwą, a jednak oryginalna.

Do nielicznych mankamentów, można zaliczyć nagłośnienie, często nieco deformujące muzykę, często za głośno i nie proporcjonalnie. W zeszłym roku spore nieprzyjemności miał, w związku z tym, zespół The Battles, stąd organizatorzy powinni tą kwestie wziąć sobie do serca.

Także dziwił nieco fakt, iż zamiast swobodnego poruszania się z piwem, stworzono coś na kształt oddzielonego rezerwatu piwnego. Chodź w tym przypadku jest to ponoć podyktowane wymogami prawnymi dotyczącymi organizacji imprez masowych, nie złą wolą organizatorów.

To wciąż jeszcze młody festiwal,  w dodatku w nowej przestrzeni, stąd trudno powiedzieć co z tego wyrośnie, ale rokowania zdecydowanie sprzyjające: płód świadomy, dobry dobór, ciało zdrowe, biotop przyjazny. Warto.


5 Comments do tego wpisu:

  1. fetish fish pisze:

    a czy mum nie grał rok temu w polsce jednak?

  2. kalafiorski pisze:

    uhaha nawet wcześniej też byli…tak ze cztery lata temu.. w poznaniu…hmm.. czy nie byli

  3. Maciej Pietrzyk pisze:

    Dzięki za uwagi. Ku ścisłości zmieniłem z “muzycy” na “muzyk”, bo tylko basista się chwalił. Za jego głowę nie ręczę 🙂

  4. hunter pisze:

    Najlepszy był King Cannibal. Zgniótł i wgniótł.

  5. Koncertowe podsumowanie roku 2009 | tapczan.info pisze:

    […] Le Sac vs Scroobius Pip (28.08.2009 – Tauron Nowa Muzyka, Katowice) Duet który szybko dorobił się łaty legendarnego, no i zrobili wszystko, żeby […]